Znany warszawski pub otworzył się mimo obostrzeń. Teraz bankrutuje. „Środków na jedzenie zostało mi na miesiąc”
Mimo różnego rodzaju pomysłów na ominięcie obostrzeń, jeden z najbardziej znanych warszawskich multitapów ogłosił upadłość. Jak wynika z wywiadu gazeta.pl z właścicielem Piw Paw, pub zakończył działalność z końcem stycznia.
Kursy, szkolenia i bankructwo
– Środków na jedzenie zostało mi na miesiąc, przez taki okres będę w stanie wyżywić swoje dzieci – powiedział w wywiadzie dla gazeta.pl Michał Maciąg, właściciel sieci multitapów Piw Paw. Puby znane są wśród warszawskich fanów piw rzemieślniczych, a jeden z nich był szczególnie popularny wśród turystów. Wchodząc do lokalu przy ul. Foksal, można było usłyszeć cały wachlarz języków obcych. Od dziś będzie to już niemożliwe. Pub, wraz z innymi punktami zniknie z piwnej mapy Warszawy.
Jak wskazał w wywiadzie właściciel sieci, jego konto bankowe pokazuje obecnie niemal 1,5 mln złotych długu, mimo że rocznie wszystkie lokale przynosiły około 12 mln zł przychodu. Przyznał, że nie widzi nadziei na poprawę sytuacji, ani sensu dalszych prób prowadzenia biznesu. Pub zasłynął w ostatnich tygodniach tym, że jako jeden z niewielu dołączył do buntu przedsiębiorców. Klienci mogli korzystać z jego usług poprzez uczestnictwo w kursach, czy szkoleniach organizowanych w lokalu. Był to sposób na obejście restrykcji, ale jak widać, nie przyniósł oczekiwanych skutków.
Co ciekawe, z wywiadu można wyciągnąć ciekawe statystyki. Właściciel przyznaje, że rocznie dochody wszystkich lokali to około 12 mln złotych, czyli średnio 1 mln miesięcznie. Chwilę wcześniej mówi, że koszty stałe to 250 tys. zł. Mimo około 750 tys. zł zysku miesięcznie, lokale nie dały rady się utrzymać przez okres lockdownu.